Dziś wujek Kazik prawie się udusił rurą od odkurzacza. Właściwie to końcówką. Wytrząsnęliśmy mu ją z gardła, ale chyba trochę za późno, bo teraz twierdzi, że jest bogiem.
Poza tym siedziałam na wieży obserwacyjnej z jedną laską i ona tak strasznie płakała, że tyle nowych bloków pobudowali. A w tle zachodziło słońce.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz