sobota, 12 lutego 2011
atak zombie
Atak zombie – (jak zwykle), tylko na szczęście było ich mało i były powolne. Za to wyłaziły z krzaków w najmniej spodziewanych momentach. Szare i niehigieniczne.
- rzeka w lecie – obstawiam, że Wisła
- rzeka zamarznięta (śmieszne, ze na początku było lato)
- łódka płynąca po dnie rzeki i laska ganiająca wzdłuż brzegu zimną, patrząca jak łódź zasuwa po dnie.
Trzymająca wiosła w rękach.
-Nie wiem czemu robiłam za paragona dla jakiegoś teamu ale w real life. Biegałam i krzyczałam "make haste"
Tylko przez te zombie jakoś kiepsko się bawiłam
Był most, nie czułam się z nim dobrze, ale przeszłam. Zwykle nie przechodzę przez wodę.
niedziela, 6 lutego 2011
lew i jednorożec
chłopak w stroju z białych piór – kostium łabędzia
- pelikan na schodach
- galeria handlowa
-podróż/spacer
- nauczycielka/wychowawczyni – pseudo "dzika"
- dziwne wypracowania
coś mi się dziś śniło wszystko jakbym odmłodniala o sporo lat, pewnie dzięki wizycie koleżanek. Możliwe, że pelikan i łabędź są przedlużeniem snu z lwem i jednorożcem.
Lew i jednorożec – walczące/w heraldycznej pozie – godło alchemików (we śnie) wymalowany nad bramą – symbol odwiecznej walki żywiołów i jednocześnie uzupełniania się. Do tego cała masa lochów, ciemnych i zakurzonych. Nieźle, że w ogóle po nich chodziłam. Zwykle miałam problem z wejściem do nich,a nawet raz miałam atak paniki jak mialam wejść szukać kogoś.
Do podziemi nie wchodzi się ze światlem.
Subskrybuj:
Posty (Atom)