Strony

niedziela, 20 sierpnia 2000

rów



No więc zaczęło się od tego, że przy 15 sierpnia wykopali rów. Właściwie przypominał on bardziej kanał burzowy z amerykańskich miast. Był głęboki i całkiem szeroki. Cały był wybetonowany. Zobaczyłam go idąc z Boryszewa. W pierwszej chwili nie przyszło mi do głowy, że może nim płynąć woda, bo wypełniali go żwirem. No, może nie tak całkiem żwirem, to były takie kamienie jakimi wysypywane są nasypy kolejowe i nasz przejazd. Jednak kamienie nie wypełniały całego rowu, w pewnym miejscu urywały się. Wtedy zobaczyłam, że między kamieniami zaczyna pojawiać się woda. Kanał wypełniał się powoli. Szłam dalej, w pewnym momencie zobaczyłam jak środkiem kanału idzie mała dziewczynka. Wracała ze szkoły, niosła tornister i miała czerwony beret na głowie.  Miała też chyba kraciasta spódnicę, ale nie pamiętam dokładnie. Zwróciłam jej uwagę, że powinna wyjść z kanału ponieważ może zostać zalana. Pamiętam dokładnie, że słyszałam już o takich wypadkach, kiedy ktoś utopił się w błyskawicznie zapełniającym się kanale burzowym. Smarkula oczywiście mi nie uwierzyła. Minęłam ją i poszłam dalej. Nie mam pojęcia co się z nią stało. Następnego dnia zauważyłam, że po drugiej stronie ulicy też rozpoczęła się budowa nowego kanału. Szkoda tylko, że cały czas nie mam pojęcia po co komu takie kanały w Sochaczewie.