niedziela, 5 lutego 2012
papka na talerzu, papka z mózgu
I leci kolejne cudo z archiwum (archiwum zawiera ponad 300 snów więc zawsze mam czym dopchnąć bloga). Tym razem będzie w klimatach atomowego skażenia. Reaktory w końcu są ciepłe więc będzie jak znalazł na ten mróz.
Byłam przybranym dzieckiem, a moja zastępcza rodzina zdradzała (lekko mówiąc) odstępstwa od normy. Stanowiła ją para wielkich i grubych rodziców z czarnymi, wyłupiastymi ślepiami, zastraszony synek i trzy małe robociki. Ten zastraszony miał mocno przerąbane, bo tatuś chciał go koniecznie nakarmić papką jakąś. Biedny dzieciak pluł i pluł, aż wreszcie się tą papką porzygał. Wtedy matka wzięła go do drugiego pokoju, za szklanymi drzwiami, żeby go ukarać za nieposłuszeństwo. Wtedy do mieszkania zaczęła się dobijać policja. Zabrała rodziców za zabawę energią nuklearną (wiedziałam, że są podejrzani mutanty jedne), Ale trzy małe robociki z czerwonymi oczkami zostały.
I nasuwa się mi taka refleksja, ile razy rodzice pchają nam na siłę szkodliwe treści do głów niczym tę papkę, usiłując z nas zrobić takie bezmyślne posłuszne robociki? I ile razy karzą nas za to, że dławimy się i plujemy tym czym nas karmią?
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz