środa, 8 lutego 2012
puzzle a tresura kota
to jeden z tych, o których ludzie zwykle mówią, że to we śnie naprawdę trzyma się kupy.
Była zima i nie wiem czemu mieszkałam w domu sąsiadki. Gdzie była wtedy sąsiadka i jej rodzina historia milczy.
Nie mam też bladego pojęcia z jakiej racji akurat w sieni układałam puzzle po których chudziły koty, goście i cała moja klasa kiedy mnie odwiedzali. W wyniku tego kawałki puzzli były wszędzie.
Z tego co pamiętam za którymś razem goście wychodząc wypuścili koty i musiałam je ganiać na mrozie, bo oczywiście nie wykazywały chęci współpracy.
Poza tym przyczepił się do mnie jakiś pijaczek z siatką z zakupami i pomimo tego, że wyklinałam go jak mogłam i groziłam przemocą fizyczna nie chciał sobie pójść. Kolega poproszony o pomoc wydawał się zupełnie nie rozumieć o co chodzi albo nie chcieć się narażać. Dopiero mój ojciec wziął pijaczka za kołnierz i wyniósł jak kociaka.
A wtedy ja mogłam w spokoju połapać swoje sierściuchy. Po podwórku kręciły się też wyleniałe koty sąsiadki i kury z kurczakami (mimo środka zimy) i mimo braku dowodów na to, że sąsiadka trzyma kury. Pod bramą na podwórko stał za to jakiś gość (któryś z byłych uczniów mam wrażenie) i wózkiem dziecięcym z zawartością miarowo stukał w bramę.
W tym śnie jak chciałam odwiedzić przyjaciół po prostu teleportowałam się do nich, chociaż nie wydawali się z tego powodu zadowoleni.
Z całego tego snu rozumiem, że puzzle po których mi wszyscy łażą i roznoszą jak chcą to aktywny model moich planów rozwojowych z uwzględnieniem czynnika środowiskowego i losowego. Być może jest to wskazówka, że nie należy swoich planów umieszczać na miejscu, w którym każdy może je podeptać. Być może warto też wytresować koty, czyli niekontrolowane emocje lub/i impulsy tak żeby nie deptały po moich planach.
reszty żywego inwentarza czyli uczniów, kur, pijaczka i faceta z wózkiem nie rozumiem (chwilowo)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz