środa, 14 marca 2012
zamek – dlaczego po nikim nie odziedziczyłam
Ktoś w rodzinie umarł, a ciotka Halina, biedna jak mysz kościelna odziedziczyła zamek. Ale nie chciała go przyjąć. Mama przekonywała ją żeby wziąć zamek, można go sprzedać i zapłacić mój kredyt mieszkaniowy nawet jeżeli ciotka nie chce kasy sama. Pojechaliśmy wiec oglądać zamek, okazał się być ponurą budowlą w ponurym miasteczku. Pamiętam, że zaparkowaliśmy w wąskiej uliczce, bo jedno z dzieci musiało pobiec po klucze, które zostawiło na furtce. Martwiłam się o nie, bo furtka przy zamku była spory kawałek od samochodu i w dodatku jakoś tak mrocznie ta sprawa wyglądała.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz