środa, 28 marca 2012
oddawaj granat ty chuda łajzo
W towarzystwie mamy szlam na stację, żeby pojechać do Wawy, ale już na przejeździe zauważyłam, że uciekają mi dwie wukadki i trzeba będzie iść na normalny pociąg. Zatrzymałam żółty samochód Czarka, okazało się, że jedzie w nim Czarek i Czarek. Podwieźli mnie, chociaż nie byli pewni gdzie jest najbliższa baza teleportów. Na peron wjechałam na grzbiecie hitlerowskiego szkieletu, w ostatniej chwili zauważyłam, że bydlak dla samoobrony trzyma granat w łapie. Wyłuskałam mu granat z chudych paluchów i wyrzuciłam, niestety spadł na tory, ale na szczęście nie zabił nikogo i kiepsko eksplodował, bo chyba z pierwszej wojny jeszcze był, stare toto więc mało efektywne.
Za nami płynął sobie w powietrzu zmarły dziadek z babcią. Chciałam ich przekonać, żeby dali się zmumifikować, ale dziadek protestował, mówiąc że niczego nie zrobił co by…i tu nie pamiętam. Wtedy dogoniła nas mama.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz