niedziela, 25 marca 2012
dziś błyskawiczna pielgrzymka
Wczoraj było piekło, to dziś będzie Częstochowa.
Nie wiedzieć czemu wracając skądś zabrałam się z koleżanką z roboty pociągiem do Częstochowy. Ona akurat jechała do rodziny, ale ja po co to nie wiem. Zamierzałam tam pojechać i wrócić z nią. Na miejscu, ok 11 stwierdziła, że jedzie do rodziny, ale nigdy nie zostaje dłużej niż do 14. Więc żeby zabić czas poszłam zwiedzać. Częstochowa ze snu była mniejsza niż rzeczywista. Obeszłam dookoła rynek, pogadałam z ludźmi, spotkałam miejscowych dresów, kupiłam książkę jakąś, byłam w warzywniaku i w budce lotto, Na końcu lub na początku trasy, bo w końcu była kołem stała katedra. Wiedziałam, że być tu i jej nie zwiedzić to obciach, ale drzwi były zamknięte i czułam, że nie mogę/nie chcę tam wchodzić. Nawet powiedziałam koleżance, jak wróciła, że ja i kościół nie lubimy się specjalnie.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz