środa, 7 marca 2012
uczcijmy małego niedorozwiniętego Jasia chwilą milczenia
W tym znów byłam gwiazdą. Oj chyba lubię koncentrować na sobie uwagę. Tak do hałaśliwości, materializmu i zadęcia mi dorzuciła podświadomość jeszcze egocentryzm. No więc jestem gwiazdą i mam dziecko. Ale ono jest pająkiem, ma długie łapy i jakoś dziwnie powyginane. Często włazi na scenę i mnie to złości. Umówiłam się z kierownikiem klubu, że jak jeszcze raz moje niedorozwinięte potomstwo wlezie mi na scenę to przestaję śpiewać. Niestety kiedy już to załatwiłam, okazało się, że wrzaski i awantura zdarły mi gardło tak, że żebym się przewlekła na lewą stronę to nie zaśpiewam. Więc piosenkę puszczono z play-back. A tak naprawdę to śpiewał mój syn, o wojnie owadów (bo widownia to insekty były) i teledysk do tego był, gdzie ślad buta człowieka znaczył miejsce rozdeptanego owada. Piosenka przyniosła mi sławę.
Tak naprawdę nie znoszę tego snu. Ograniczyłabym ilośc tej konstruktywnej krytyki, ale nie próbuję bo się nie da.
Dwa sny gdzie jestem gwiazdą. W pierwszym staję się sławna dzięki swojemu niedorozwiniętemu dziecku w drugim uciekam, w trzecim w zasadzie też. W dwóch snach są samochody, ale oba są nie takie. Jeden jest kradziony, a drugi rozwalony. Za pierwszym razem uciekam wśród nocy, za drugim skuszam się i tylko udaję przed sobą, że uciekam. Czuje się jak ta laska, która nie mogła we śnie dojść do granicy. Sława jest czymś co powoduje, że uciekam. Nie czuję się z nią źle, ale uciekam mimo to, wiedząc, że to obowiązek sławy. Uciekam w nocy, po ciężkim dniu pracy, zmęczona. Na scenie jestem zmęczona krzykiem tak, że nie mogę śpiewać. W czasie kłótni z ojcem byłam zmęczona tak, że nie mogłam na niego nakrzyczeć. Byłam zła, ale dostałam wyraźny sygnał, że akumulatory padły. Gdzieś poszła ta energia. Tu jest to samo. Przed motelem jestem tak zmęczona, że zasypiam we śnie i budzę się gdzie indziej.
Podsumowując: dwa wyjazdy, dwa razy zmęczenie. Niedorozwinięte dziecko – przykry obowiązek? dziecko, które nie spełnia wymogów swoich rodziców? może to ja? Ale dziecko z talentem, które powinno zostać docenione. To miejsce we mnie gdzie jest energia. Dziecko wyglądało jak pająk w za ciasnym pudełku – ma za mało miejsca. Ale ma siłę.
Pająk – pająk wystraszył blondynę we śnie. Pająk to dziecko. Wystraszył kawałek przeszłości spadając jej na głowę. We śnie Sochaczew to przeszłość. Dzieciństwo.
Znam tez kawał o pająku:
Był sobie mały Jasio, który nie miał rączek, ani nóżek, ani korpusiku, tylko główkę. Ale mama kazała mu się modlić o rączki i nóżki do bozi i jak się pomodlił to mu natychmiast wyrosły. Tylko o korpusiku zapomniał chyba. W każdym razie kiedy w łazience podziwiał przed lustrem rączki i nóżki, wpadł ojciec z roboty i poszedł do łazienki. Po chwili słychać wrzask, huk, wychodzi ojciec z kapciem w ręku i mówi – stara, ale pająka w kiblu zabiłem.
No i tak to bywa, jak ojciec się nie zorientuje na czas, że nagle dostaliście rączek i nóżek. Czuję się jak mały Jasio normalnie.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz