wtorek, 6 marca 2012
nie hałasuj bo cię słyszę
Siedziałam na korytarzu w bloku. Wiadomo, w tradycyjnym bloku na korytarzu znajdzie się i fotel i kwiatki, a czasami półka z czasopismami. Właśnie w takim fotelu pod drzwiami mieszkania na lastrykowej podłodze, siedziałam i czytałam kiedy przyszły dzieci i zaczęły się ze mną kłócić. Nie lubię hałasu, ale niestety sama go często robię. Krzyczałam więc na nie, a one na mnie. Wreszcie sobie poszły, a z drzwi naprzeciw wyszła sąsiadka i zaczyna się skarżyć na krzyki. A ja oczywiście zgrywałam święta, no bo przecież ja wcale nie chcę krzyczeć, ja zostałam zmuszona przez okoliczności do uniesienia się sprawiedliwym gniewem. A w ogóle to siedzę tu i czytam książkę.
Morał z tej bajki: powinnam robić mniej hałasu, bo sama widzę jaką hipokrytką jestem czepiając się innych którzy hałasują. Sen wziął się ze wstydu, bo jak ochłonęłam po emocjach kłótni z ojcem to zastanowiłam się, co też słyszeli sąsiedzi. A na pewno słyszeli. A ja tyle razy marudziłam, że u nich hałas, dzieci krzyczą, matka się drze itd. A tu taka gafa…
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz