Strony

niedziela, 1 kwietnia 2012

całe trzy na dziś :D

  1. Byłam nad rzeką. Woda była bardzo wysoko ponieważ zaczęły się wiosenne roztopy. Weszłam do wody i przeszłam jakoś po dnie, a potem przez okno do pokoju nauczycielskiego. Razem ze mną był gość w stroju płetwonurka, chyba uczeń. Pytał, czy zabierzemy dzienniki skoro już tu jesteśmy, ale mu nie pozwoliłam. Najlepsze było to, że w pokoju nie było ani grama wody. Wszyscy się dziwili jak się dostałam, skoro wszystko zalane, a ja wchodziłam przez okno. Nie zastanawiałam się czemu jestem sucha mimo nurkowania i czemu woda przez okno się nie nalewa. Ale trudno zaprzeczyć, że miałam sprytny sposób.
  2. Potem był sen o biurze skrzyżowanym z mieszkaniem. Puzia tam pracowała. Wyglądało jak mieszkanie, ale otwierało się na warszawską ulicę jakby nie miało zewnętrznej ściany. To było oczywiście biuro tłumaczeń. Puzia tłumaczyła mi jak się zachowuje kiedy pracuje, a jak kiedy nie. Po biurze biegały sobie trzy małe biurowe kocięta. Później w tym śnie znalazłam Peppera, martwego i sztywnego jak deska, najwyraźniej umarł znienacka w nocy. O dziwo nie histeryzowałam tylko pognałam wybierać nowego kota. Na końcu snu o biurze – zamieniło się ono w przychodnię lekarską gdzie miałam umówioną wizytę, ale niestety coś się popsuło i nie wierzyli mi, że dziś mam być u logopoedy.
  3. Ten był najdziwniejszy, bo pamiętam wyścigi w zjadaniu kawałków ogórka kiszonego, w żółtym ciągnącym się serze. Kawałków było 76 albo 86. Pamiętam bo sama kroiłam.
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz