Krasnoludom nie wiodło się dobrze. Podupadały jako cywilizacja, a
dawna świetność ich rasy upadła wraz z ich technologią. Było ich coraz
mniej i zsuwali się powoli ale nieubłaganie z politycznej sceny świata.
Zaprzyjaźniłam się z jednym z nich i widziałam jak bardzo się stara
zrobić coś dla swoich rodaków. Nie spodziewałam się, że mu się uda, a
jednak dokonał tego. Odkrył istoty, które swoja siłą wypchnęły
krasnoludy na ich zasłużone miejsce. Za pewną cenę oczywiście, ale o tym
potem.
Istoty te, były dużymi bestiami, żyjącymi w mroku i drążącymi
korytarze pod ziemią. Właśnie ta umiejętność okazała się przydatna i
pozwoliła krasnoludom wybudować wspaniałe podziemne warownie niemal w
mgnieniu oka. Ich rasa odzyskała swoją świetność i znów słynęła jako
budowniczy. Nie musieli bratać się już z ludźmi i coraz trudniej było mi
się spotkać z przyjacielem. Król nie pozwalał mi wchodzić do
podziemnego miasta, mogłam jedynie przekazywać mu listy, dlatego nie
było mnie przy nim kiedy zachorował i umarł.
Wracając do ceny jaką zapłacili za odzyskanie swojej dumy. Stwory są
mięsożerne i brutalne, żyją w ciemności i drążą skałę, jakby to był
papier. Proponowaliśmy zrobić okna w ich stajniach ale król nas wyśmiał.
Stwory nie potrzebowały słońca, potrzebowały mięsa. Ich strażnicy to
największe krasnoludy jakie widziałam, odziani w mocne kolczugi i
uzbrojeni w topory. Ale raz na jakiś czas, któryś ze stworów pożera
jednego z nich. Wciąga w mrok i pożera. Taka jest cena, jeżeli pracujesz
jako pilnujący stworów, prędzej czy później zostaniesz pożarty. Taka
ofiara, z którą naród się godzi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz