W naszym zamku był zdrajca. Dość gotycko wyglądał i zdradził nas albo
byłemu koledze z sąsiedniego zamku albo wręcz złej czarownicy więc bez
długiego namysłu powiesiliśmy go na bramie. I zaczęły się kłopoty.
Dyndał jak wyrzut sumienia i powodował upadek morale. Wtedy jedna z nas –
dziewczyna, którą nazywaliśmy Krukiem stwierdziła, że źle zrobiliśmy.
Przede wszystkim naszym problemem – powiedziała – jest to, że nie wiemy
co potrafimy (we śnie mieliśmy jakieś talenta magiczne, ale nie
sprecyzowane). No i przede wszystkim coś z nią było nie tak. Jej aura
wyglądała źle – była czarna ale w większości czerwona. Miałam poczucie,
że powinna być jednokolorowa, a najlepiej czarna. W jakiś sposób zabicie
przez nas człowieka zaszkodziło jej.
Najgorsze, że wiedźma, ożywiła zwłoki i teraz nasz zdrajca został
wąpierzem, popatrzył na nas z wyższością i sobie poszedł. Ale coś
czułam, że jest między tą dziewczyna a nim.
Jakoś niezadługo potem wpadliśmy na pomysł, że potrzebujemy
koniecznie uwolnić jakiś niewolników czarownicy. Więc we dwie, z tą
dziewczyną wybrałyśmy się do domu wiedźmy. Podejrzanie przypominał
biuro. Prześlizgnęliśmy się obok wielu gabinetów. Do jednego
wślizgnęliśmy się dla nie poznaki, siedział tam facet za biurkiem,
podałam mu kopertę, popatrzył na nią i odesłał nas do pokoju obok. Pokój
obok należał do wiedźmy, a my miałyśmy zamiar wysłać z jej kompa nakaz
wypuszczenia niewolników. W gabinecie jednak czekała sekretarka, taka
gruba baba w swetrze w paski, musiałam ją uśpić magią (podejrzanie
przypominało to duszenie), ale zdążyła wzbudzić alarm. Tak czy siak
sygnał wysłaliśmy ale musieliśmy się zabarykadować na magię, przed
nacierającym tłumem. Nie jestem pewna czy dziewczyna nie wyprowadziła
nas przez ciemność.
Widzieliśmy szczęśliwych uciekających niewolników w dziwacznych
strojach. Minęliśmy też żelazne drzwi za którymi wiedźma trzymała
naszego zdrajcę. Kiedy wróciliśmy do zamku, wysłałam ludzi żeby go
przyprowadzili, a oni przyprowadzili latająca bestię. Oddałam ją tej
dziewczynie, a ona podziękowała i powiedziała, że to było bardzo ważne. W
ten sposób przywróciliśmy równowagę. Bestia warczala na wszystkich ale
na nią nie.
i analiza
Brama – przejście z jednego stanu do drugiego, sądząc po grubości
murów, po tym, że mówimy o zamku i po mechanizmie bramy, mówimy tu o
jednym stanie uporządkowanym i drugim stanie niebezpiecznie chaotycznym.
Mury oddzielają cywilizację od napastników, a brama jest po to, żeby
wpuszczać tylko kontrolowane treści.
Zdrada – nie wiadomo jaka, jest niesprecyzowana, ale mam poczucie, że
będąc wewnątrz pracował dla zewnętrza. Kontakt środka z chaosem.
Porządek nie lubi chaosu.
Egzekucja- porządek pozbył się elementu chaosu, jako złamania reguły
Zburzona aura – czarno czerwona – kruk – ptak związany z królestwem
cienia ergo przeciwnym do uporządkowania zamku, jednocześnie uosobiony
może przebywać na terenie zamku. Jednak atak na ciemność przez egzekucję
powoduje, że w tym ambasadorze ciemności w świetle przestaje panować
równowaga i rozświetla się. Tracimy chaos. Czerwona aura = plamy krwi
jak u lady Makbet. Zbrodnią jest zamordowanie czegoś tak definitywnie.
Wisielec – wisi smętny, ewidentnie pracuje dla ciemności, co widać po
długim czarnym płaszczu, ale nie wygląda na martwego. Wisielec w
tarocie jest uśpiony. Nie udało się go zabić.
Wiedźma zamienia go w wampira – nasz wisielec ożywa za sprawą siły
wiedźmy. Już drugi raz ją spotykam, najwyraźniej jest bardzo wpływowa.
Ma swoje królestwo i swoje zasady, które nie są morlane i negatywnie się
kojarzą. Teraz wisielec jest zabrany właśnie tam i trzymany pod
kluczem. Wampir to istota co prawda martwa i potworna, ale nie może się
obywać bez istot nie potwornych.
Zamknięcie i transformacja – zaczął, jako żywy agent ciemności, potem
był uśpionym wisielcem, a wreszcie został nieumartym wampirem. Teraz
pod ziemią, za żelaznymi drzwiami przemienił się w coś co wygląda jak
latający potwór. Lugia – pokemon harmonizujący elementy żywiołów. Potwór
jest wściekły, ale żywy. Gad- wąż- smok?
Uwolnienie – szliśmy uwalniać niewolników. Ale uwalnialiśmy tak
naprawdę jego. Zeszliśmy do królestwa podziemi, gdzie udusiłam cerbera
(czuję się jak Herkules), a nasz Kruk wyciągnął nas stamtąd przez
wędrówkę w ciemności. Ciemność uwolniła nas z podziemi. Ciemność
zaadaptowana do życia w świetle. Nawet uwalnianie odbyło się zgodnie z
zasadami. Rytuały są ważne.
Zaproszenie do zamku – pod strażą przyprowadziliśmy potwora, a on był
groźny, ale ciemność przejęła nad nim kontrolę i dołączyła go do
siebie, jako jeden z elementów.
Wymówka, po co schodziliśmy – po dusze – do Hadesu najpopularniejszy cel wycieczek.
Coś z ciemności wyłoniło się i zostało przetransformowane na potrzeby systemu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz