Razem z mamą poszłam znienacka odwiedzić J. Zabrałyśmy ze sobą małego
czarnego psa. Martwiłam się, że nie będzie jej w domu, ale była.
Powiedzieliśmy sobie cześć i wyszłyśmy, ona poszła w swoim kierunku, a
my w swoim. Szłyśmy przez park, w którym była brudna fontanna, a w niej
kąpały się dzieci.
Poza tym G załatwił naszej rodzinie autokar, 17 cyganów i kostkę
mydła, żebyśmy mogli zwiedzać piwniczną. Martwiłam się, że na pewno kupi
za drogie mydło.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz