Strony

środa, 25 kwietnia 2012

Islandia Mekką dla rodaków

Ojciec dostał robotę na Islandii – dwa miesiące. W związku z tym cała rodzina pojechała, nawet ja – uznałam, że najpierw mam urlop, a potem praca zadaniowa będzie. Na Islandii zapowiedziałam, że potrzebuję na 8h dziennie kompa z siecią i żałowałam, że nie zabrałam mojego, bo nie wiedziałam ska wytrzasnę SVN. Spodziewałam się, że ludkowie na Islandii będą ze mną po angielsku gadać, bo polskiego ani w ząb i się zdziwiłam. Wszyscy nawijali po polsku. Jak chciałam po angielsku powiedzieć gospodyni, że przed domem stoją greckie kolumny, to trzy razy powtarzałam, aż wezwała wsparcie, usiedli na kanapie, popatrzyli na mnie jak na kretynkę i poprosili żeby im to na mapie pokazać.
Pamiętam też, że montowałam z filcu jakiś zakazany herb z orłem, pegazem i czymś jeszcze. Tudzież lampę w kącie pokoju. Lampa dawała mocne światło – czerwono fioletowe i cały czas przebudowywała się jak kalejdoskop hipnotycznie przykuwając moją uwagę.
kolejny sen o językach…heh

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz