a dziś jak na złość nic…urlop wpływa ujemnie na zapamiętywanie snów.
Dlatego leci archiwalno-apokaliptyczny. Kiedyś spędziłam większość
wakacji śniąc sny o apokalipsie, która oczywiście nie nadeszła.
Spojrzałam w niebo. Połowa, równo jak nożem przeciął była brązowa.
Niezwykły kolor dla nieba. Druga była szafirowo-granatowa w pięknym
głębokim odcieniu. Taka kolorystyka była efektem walki dobra z siłami
zła gdzieś tam w górze. Raz na jakiś czas widziałam rozbłyski dalekich
wybuchów niczym małe supernowe.
Do tego miałam komentarz z bitwy, nadawany przez głos z nieba i przypominający tonem komentatora sportowego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz