Strony

sobota, 21 kwietnia 2012

takie tam po dzwonku

dziś było duuużo :) z czego większość w ciągu godziny po tym jak jakaś jełopa obudziła mnie dzwoniąc do moich drzwi zamiast do cudzych
a) klasówka – pisałam jakiś test, teoretycznie łatwy, ale robił się coraz trudniejszy po tym jak natrafiłam na pytanie o smak czegoś w statystyce (truskawkowy) i na drugie – jak należy zmniejszyć zanieczyszczenie na Ziemi (zasugerowałam zakazać produkcji telewizorów i lalek barbie)
b)zaświaty – nie wiem jak tam wlazłam, ale żeby stamtąd wyjść musiałam dać kotu 10 zeta, złapać go za skórę i poderżnąć mu gardło – to przerzucało mnie z powrotem. Kot oczywiście przeżywał operację i po naszej stroni był żywy.
c) szmaragdowe trawy – w świecie opanowanym przez maszyny (zupełnie nie przypominającym Matrixa ani świata z Terminatora) ludzkość mieszka skupiona w wielkich, tajnych, chronionych miastach. Maszyny myślą, że nas nie ma chyba. Reszta świata jest piękna. Pamiętam zieloną łąkę, wysokie falujące na wietrze trawy i kobieta, która uciekła z jednego z miast i wędrowała przez tę łąkę, prawie schowana narażając się na namierzenie przez satelity, schwytanie i przesłuchanie. Wtedy miasto by upadło. A łąka była jak morze, wielka i falująca.
c) targ, na którym kupowałam naszyjnik z turkusów albo lapis lazuli (tanio). Chyba leżał w zaświatach.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz