Strony

czwartek, 12 kwietnia 2012

I see dead people

Najpierw O i M zapraszali mnie na Mazury na jakiś obiad do O rodziców.
Potem rozmawiałam z mamą małej Madzi, o tym, że jak dziecko nie okazuje ci żadnych emocji to się je chce zabić.
Potem rozmawiałam z kolegą na korytarzu gdzieś w tropikach w tesco o tym, że potrzebuje psychoterapeuty.
Potem kupowałam selera w Liroy i o mało co za niego nie zapłaciłam i o mało co nie wybiegłam bez reszty.
Potem chciałam na polu zabić jakiegoś żywego trupa, ale musiałam przed nim uciekać. Ucieszyłam się, że żywe trupy wolno biegają, ale okazało się, że co prawda ten i owszem wolno, ale jego koledzy za nim szybko. Ledwo dopadłam drzwi nauczycielki, kiedy walnęła w nie kula ognia. Kiedy nauczycielka wypadła na zewnątrz żeby ich opierdolić – trupy łaziły bez sensu jak pacjenci w psychiatryku, były zażenowane, bo nie wiedziały co się stało, a ślad po ogniu na drzwiach zniknął jakby nigdy nie istniał.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz