wyznanie pokemona
Byłam pokemonem, ale to nie znaczy, że nosiłam białe kozaczki, pięć
kilo tapety i miałam 16 lat. Byłam prawdziwym pokemonem z tych co się je
łapie do pokeboli. Niestety w tej rzeczywistości nie łapali nas do
pokeboli tylko trzymali w pierdlu, ze względu na zagrożenie jakie
powodowaliśmy. Zwłaszcza ja jako psychopokemon. Mieliśmy muszę przyznać
całkiem nieźle rozwiniętą infrastrukturę podziemną muszę przyznać.
Organizowaliśmy spotkania, a ja nawet miałam swojego ochroniarza,
albowiem byłam pokemonem wybranym do wielkich celów. Niestety pewnego
razu mój ochroniarz (wyjątkowo okrągły pokemon) okazał się za ciężki i
wyleciał z wentylacji na ziemię czyniąc hałas i przyciągając uwagę
strażników. Poza tym ja też narozrabiałam, bo zapragnęłam zobaczyć
śpiewającego węża i nie dość, że pojawił się w muszce i z katarynką to
jeszcze fałszował tak koszmarnie, że nie mogłam tego znieść i odesłałam
go. Pamiętam, że chyba zrobiliśmy jakiś bunt i negocjowaliśmy z wojskiem
warunki wspólnego istnienia. I wtedy wąż znów się pojawił i
zaprezentował jak lepi pokemona z gliny. Na tej podstawie stwierdził, że
jesteśmy produktem i należy nas traktować jak gorszych od ludzi. Wojsko
się zerwało od stołów z żarciem (ich dowódca kazał postawić żarcie,
żeby osłabić bojowość, nażarte wojsko jest mniej bitne), ale
powstrzymałam ich swoją mocą, powiedziałam wężowi, że kłamie i odesłałam
go w diabły.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz