Strony

niedziela, 19 sierpnia 2012


wyznanie pokemona


Byłam pokemonem, ale to nie znaczy, że nosiłam białe kozaczki, pięć kilo tapety i miałam 16 lat. Byłam prawdziwym pokemonem z tych co się je łapie do pokeboli. Niestety w tej rzeczywistości nie łapali nas do pokeboli tylko trzymali w pierdlu, ze względu na zagrożenie jakie powodowaliśmy. Zwłaszcza ja jako psychopokemon. Mieliśmy muszę przyznać całkiem nieźle rozwiniętą infrastrukturę podziemną muszę przyznać. Organizowaliśmy spotkania,  a ja nawet miałam swojego ochroniarza, albowiem byłam pokemonem wybranym do wielkich celów. Niestety pewnego razu mój ochroniarz  (wyjątkowo okrągły pokemon) okazał się za ciężki i wyleciał z wentylacji na ziemię czyniąc hałas i przyciągając uwagę strażników. Poza tym ja też narozrabiałam, bo zapragnęłam zobaczyć śpiewającego węża i nie dość, że pojawił się w muszce i  z katarynką to jeszcze fałszował tak koszmarnie, że nie mogłam tego znieść i odesłałam go. Pamiętam, że chyba zrobiliśmy jakiś bunt i negocjowaliśmy z wojskiem warunki wspólnego istnienia. I wtedy wąż znów się pojawił i zaprezentował jak lepi pokemona z gliny. Na tej podstawie stwierdził, że jesteśmy produktem i należy nas traktować jak gorszych od ludzi. Wojsko się zerwało od stołów z żarciem (ich dowódca kazał postawić żarcie, żeby osłabić bojowość, nażarte wojsko jest mniej bitne), ale powstrzymałam ich swoją mocą, powiedziałam wężowi, że kłamie i odesłałam go w diabły.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz