Strony

piątek, 24 sierpnia 2012


mandat za wódkę, a sprawa papieska


Dziś dostałam mandat :) Za chlanie w miejscu publicznym. Konkretnie wódy. Wsiadłam albowiem, z rodziną do tramwaju, prosto z imprezy z niedopitym kielonkiem w ręku. Potrzebowałam tej ręki do złapania się uchwytu wiec wychyliłam kielonek i wsadziłam go do torby. Wtedy nie wiadomo skąd pojawił się przedstawiciel władzy i wlepił mi mandat. Nie chciał łajza jedna słuchać, że to tylko dopicie połówki kieliszka i kazał mi płacić.

Potem śniła mi się dziwaczna kobieta, sama nie wiem czy ją lubię czy nie, ale jej zachowanie na pewno w pewnym stopniu było imponujące. Pakowała się w najciekawsze miejsca, w otoczenie mega ważnych ludzi jakby tam była od zawsze, a jak się coś sypało to uciekała gdzie indziej, ale tak jakoś teatralnie i wyluzowanie. Najpierw była na dworze Cezara, a kiedy imperator umierał sfingowała swój zgon wskutek klątwy. Zgon odegrała przy fajerwerkach  i świecach dymnych i natychmiast przeniosła się na dwór Papieża.  Wparadowała tam i zagadała do zupełnie obcego wyższego urzędnika jak do przyjaciela, a ten w szoku oczywiście uznał, że faktycznie ją zna. A kiedy uciekała  z papieskich włości, pomagała jej w tym włoska mafia, wywożąc ją w bagażniku taksówki. Ja wyjeżdżałam z nią i zrobiłam się niewidzialna, żeby mnie nie dopadli. Położyłam się też na siedzeniu. I coś mi się kojarzy, że jechał z nami wielki perski kot, który prychał i drapał, a ja karmiłam go truflami :)

1 komentarz: