Wchodzę sobie dziś do sklepu i mówię dzień dobry. Sprzedawca za lada
pyta, jak się pani ma wiec odpowiadam, że niespecjalnie, bo coś ręka
mnie boli w ramieniu. Pokiwał głową ze zrozumieniem i mówi "wiem co pani
potrzebne" po czym wyciągnął z pod lady wielki żółty wibrator,
zapakował w szary papier, obwiązał sznurkiem i wręczył mi paczkę. A ja w
autobusie zastanawiałam się jak ją przemycę do domu.
Potem przyjechała znajoma i stwierdziła, że jedziemy do Indii teraz
zaraz , ale na nie wiadomo ile ani nie wiadomo po co. Martwiłam się
żarciem, pająkami ale nie kasą przynajmniej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz