Strony

wtorek, 22 stycznia 2013

zmora, krecik i wilk pod latarnią

Dziś obudziło mnie wycie karetki pod moim oknem, co przez chwilę przekładało się na wilka z plecakiem i nadwagą wyjącego pod latarnią w towarzystwie animowanego taternika.

Ale przedtem śniłam, że samochodem kolegi z pracy, z dwoma znajomymi z pokoju jechaliśmy środkiem zadupia, w lesie i trafiliśmy na tabliczkę "cmentarz wojskowy, uwaga zmora". Po krótkiej dyskusji na temat kierunku jazdy poszliśmy zobaczyć zmorę. Była zielona i fosforyzująca, dałam jej do ręki nóż do smarowania chleba, a ona go nie upuściła, co mnie zdziwiło. Potem ją utłukliśmy, ja zdaje się podrzynałam jej gardło.
 Wracając do bazy, która była na podjeździe mojego rodzinnego domu dyskutowaliśmy dlaczego obciążenie samochodu było takie duże i co powiedzą ludzie na temat wskaźników wyświetlających nacisk na koła, porównywalny do trzech wagonów kolejowych.
Gdzieś w tym wszystkim był krecik usypujący 300 metrowe kretowisko, które sprawiło, że w samochodzie się kurzyło, ale wydawało się być również kluczowe dla naszego powrotu z innego wymiaru.
Wreszcie, już na miejscu przekonaliśmy się, że ten nacisk na koła był wynikiem głupiego żartu i ktoś nam podmienił opony na autobusowe.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz