Strony

niedziela, 27 stycznia 2013

przed śmiercią

Na podwórku w Socho było hospicjum, przychodzili do nas ludzie, a my im mówiliśmy, że umrą na raka. Na przykład przyszła pani polityk i wydziwiała na jakąś opozycjonistkę, a ja jej chciałam dać jagodę do trumny, za co ofuknął mnie tata. Wreszcie dałam jej miskę jagód z cukrem i zrobiłam jej, tak jak prosiła zdjęcie, na tle flagi polskiej i z certyfikatem umierania w ręku.
Wujkowi za to dałam papierowy samolot z nadrukiem mapy i powiedziałam, że jak chce to mogę mu jeszcze jakąś fotografię nadrukować na nim.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz