Strony

wtorek, 13 listopada 2012

zombie mode

Nie jestem pewna na ile to powodują gry, ale ostatnio zombie się szalenie spopularyzowały w moich snach. Powłóczą nogami i szczerzą żółte zęby w szarych mordach. Podejrzewam, że po takich ilościach godzin przebębnionych na rzucaniu kulami ognia i piorunami w potwory, zwierzątka i przypadkowych przechodniów mam już skrzywioną psychikę i ani chybi jakbym tak weszła do kościoła to diabeł wścieknięty miotałby mną jak nic po całym budynku. Jak nic.

A oto i sen:

Kiedy zasnęłam apokalipsa zombie szalała na dobre. Ale, szalała według reguł. Kiedy zombie były już w przeważającej liczbie ludzkość musiała zorganizować rytualny wyścig. Ludzkości było całe 10 tysięcy osób. Na znak kapłana rzuciliśmy się tłumnie do biegu, a kiedy dopadliśmy na metę zauważyłam, że w tłumie za mną jest mój przyjaciel. Ewidentnie chciał do mnie zagadać, ale nie dostał tej szansy, albowiem w chwili zakończenia wyścigu zombie rzuciły się nam do gardeł i wszystkich zagryzły. Muszę przyznać, że moment kiedy wiesz, że masz jeszcze do powiedzenia coś ważnego, ale nie masz już czasu, jest dość smutny.

Jednak cały ten happening z wyścigiem był powtarzalny. Dwa razy próbowałam zatrzymać się w biegu, żeby zebrać skarb z ziemi i dwa razy natychmiast powalały mnie i zjadały zombie.

Za trzecim razem postanowiłam, że będę cwańsza. Wraz z innymi ludźmi postanowiliśmy przetrwać. Ale robiliśmy to jakoś bez przekonania, bo jednak szare głodomory dookoła nie dawały podstaw do optymizmu. Uznałam, po rozważeniu za i przeciw, że jednak samobójstwo będzie najlepszą rzeczą jaką mogę zrobić. Pozwoli mi uniknąć pogryzienia brudnymi trzonowcami i zombifikacji. Dziewczyna, którą spotkałam tachała ze sobą wielką metalową sztachetę i zaproponowała, że przebije mnie tą sztachetą, wtedy umrę i nie zostanę niehigieniczną abominacją. Jednak sztacheta moim zdaniem nie była dość ostra, a dziewczyna dość silna żeby mnie zabić, więc podziękowałam i postanowiłam, że jakoś przeboleję to gryzienie jak już muszę umrzeć. Zombie znalazł się dość szybko i nawet był na tyle uprzejmy, żeby mi się rzucić od razu do gardła.

To dość głupie uczucie, tak leżeć na betonie i czuć jak żywy trup memle twoją tchawicę. Ale przyznaję, że nie bolesne, a przynajmniej we śnie. Niestety nie zadziałało. Trup pomemlał mnie jeszcze trochę i sobie poszedł, a ja wbrew oczekiwaniom nie umarłam.Za to zostałam ćwierć zombie i robiłam o to komuś straszną awanturę na sali gimnastycznej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz