środa, 28 listopada 2012
korepetycje
Na polecenie matki szczególnie inteligentnego kilkulatka udzielałam mu korepetycji z angielskiego. Martwiłam się, czy nie daję mu za trudnego słownictwa, ale mówił i rozumiał bez problemu. Nie byłam pewna czy zachowam tę posadę, bo jego bogata i wpływowa babka nie lubiła matki. Na szczęście dla mnie orzekła, że dopóki spełniam jej wymagania będzie mi wypłacać sporą pensje co miesiąc. Dała mi też puzzle z 500 elementów, o których wszyscy orzekli, że są brzydkie, ale mi się podobały. Po próbie ułożenie okazało się, że są przestrzenne, przedstawiają bitwę i są w nich małe koniki z jeźdźcami. Jednego konika zgubiłam pod siedzeniem w naszym wanie. Mama przekonywała mnie, że mogę go zostawić, ale ja wiedziałam, że puzzle bez jednego kawałka są nic nie warte i znalazłam go. Okazało się też, że można z nich ułożyć więcej niż jedną rzecz.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz