Siedziałam sobie z Kamilą w biurze i pakowałyśmy ją na wyjazd. Pożyczyłam jej nawet plecak, chociaż nie wiedziałam kiedy wraca. Przeprowadzała się do Niemiec za chlebem. Pakując się wyglądałysmy od czasu do czasu przez okno na parking. Dlatego nie umknęło nam dziwne zjawisko jakim był Jezus biegnący z siekierą w ręku i krzyczący w niebogłosy. Kiedy potem pytali nas czy widzieliśmy jakiś neonazistów, zgodnie odpowiedziałyśmy, że tylko hipisów, bo to jakoś bardziej nam pasowało do Jezusa.
Potem Kamila uparła się, że zatacha swoje rzeczy na stację i zostawi w przechowalni. Pomogłam jej. Po drodze spotkałyśmy jej znajomą, z którą wdałyśmy się w rozmowę o byłym Kamili. Padło pytanie o to, czy się dobrze lizał, na co właścicielka byłego odpowiedziała, że i owszem.Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że pytająca stała w otwartych tylnych drzwiach ostatniego wagonu mijającego nas intercity. Intercity popylającego z prędkością spacerową po asfalcie zaznaczam.
Na miejscu Kamila miała trochę problemów z przechowalnią. Nie mogła znaleźć okienka gdzie można zostawić bagaże. Ja rozejżałam się i natychmiast zauważyłam serię plakatów. Wszystkie w stylu "jeżeli chcesz x to y" np "Jezeli chcesz żeby cie pogryzł wampir- tędy". Plakat o przechowaniu bagażu też się tam znalazl.
Zapukałam do właściwego okienka, uważając, żeby nie zapukać do wampira i zawołałam koleżankę. Zanim dotarla do nas, okienko się zamknęło, zapukałam jeszcze raz, a wtedy otworzyły się drzwi. Zapytałam, czy możemy zostawić pigułki, po czym omal nie spaliłam się ze wstydu, bo pan w okienku uznał, że na sam jego widok myślę o seksie i antykoncepcji.
Wreszcie zostawiłyśmy bagaże, przebrałam się w koszulę nocną i zwinęłam pod kocem w przechowalni czekając na pociąg, który miał nadjechać o trzeciej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz