Strony

sobota, 24 listopada 2012

plama, pies,Estończycy i góry

-Haha- zaśmiała się kobieta siadając na łóżku – ładny kawał mi zrobiliście.
Była dość chuda, miała siwiejące włosy do ramion i zmarszczki na twarzy. Na oko miała jakieś 70 lat. Przyjechała na wesele wraz z innymi krewnymi i na noc dostała jeden ze zbiorowych pokoi.
- haha – śmiała się dalej – sprawiliście, że myślałam że sikam we śnie, bo chcieliście sprawdzić czy naprawdę będę sikać. Zobaczmy czy zadziałało.
Wstała ukazując mokrą plamę w miejscu, gdzie spała. Chyba ani ona ani autorzy kawału nie spodziewali się, że sugestia będzie aż tak skuteczna. Nie zrażona niczym przeniosła się na inne łózko, a pokój stał się schroniskiem górskim pełnym turystów. Obok jej łóżka, leżała matka z dorosłym niepełnosprawnym synem przykryci jedną kołdrą.
W schronisku jak zwykle tłok. Obok mnie na składanym łóżku położył się jełop w wełnianej czapce i z foksterierem.  Uprzedziliśmy faceta, że powinien zamknąć drzwi, bo pies może uciec i coś mu się stanie, ale był tym rodzajem beztroskiego debila, co do niego nie dociera. Poza tym jego pies skakał po ludziach. Pomyślałam, że jeżeli w nocy facet zacznie się do mnie dobierać, zakuję go w kajdanki i wywlekę na podwórko, a potem nastraszę tak, że się zesra.
W górach byłam z moim zajebiście przystojnym i wysoko postawionym facetem. W sumie to był dość dziwny romans, bo jego sekretarka była o niego zazdrosna. Nie dziwię się jej. Ale dla przykładu ją porządnie  nastraszyłam, plus zapowiedziałam, że ma o faceta dbać. Wysyczałam jej to w twarz, a ona się mnie autentycznie bała.
Kiedy schodziliśmy z góry, facet stwierdził, że ten kawałek nie mogę pójść sama, ale on musi mnie nieść, bo nie dam rady. Uparłam się, że przynajmniej spróbuję, ale podstępem mnie pokonał. Zaproponował, że ok, ale warto żebym najpierw odpoczęła i zdrzemnęła się trochę. Zgodziłam się, a kiedy otworzyłam oczy już byłam zniesiona.
Poza tym usiłowałam opowiedzieć szefowej, o tym jak estońscy tłumacze skomentowali mi feedback od klienta odnośnie ich pracy. Wysłali mi słownik gramatyki estońskiej pełen ręcznych annotacji, pocztą. Specjalnie poprosiłam jedną laskę, żeby odpisała im takim samym górnolotnym stylem, jak oni nam. Opowiadanie mi nie wychodziło, bo styl tracił w moich ustach na kwiecistości.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz