Strony

czwartek, 15 listopada 2012

nigdy nie zaufam ojcu



Dzisiejszy sen mnie rozzłościł. Cały męczący i skomplikowany. Pierwszy sen mówił o dwóch skarbach: pieniądzach i bibliotece w podziemiach. Oba usiłowała odebrać mi macocha młodego człowieka. Zabiłam ją, ale odzyskałam jedynie książki. Uznałam, za niesprawiedliwość, żeby jej syn musiał ponosić za nią karę. Chciałam, żeby to on był nadzorcą mojej biblioteki.

Drugi sen był ciągłą walką o odzyskanie cudownej formuły i znalezienie skarbu. W pomniku pary zmarłych kochanków leżało rozwiązanie. Na pomniku kobiety napis głosił  „I do not play here”, więc udaliśmy się do pomnika mężczyzny i skarbem okazało się być jego żywe, zahibernowane jako pomnik ciało. Zdobyliśmy też formułę substancji, którą mogliśmy go ożywić. Zawarliśmy ją w trzech srebrnych kulach jednej nad drugą. Środkowa z nich nosiła nazwę przemianu. Ojciec poradził mi sklejenie naczynia kropelką, ale udało mi się tylko skleić palce. Wezwałam helikopter, a jego tył obciążyłam spodniami. Prędko polecieliśmy do domu. Patrząc na króliczki w oddali, w ręku ściskałam papier z rozpisaną formułą. Wtedy do domu weszli wrogowie, a wpuścił ich ojciec. Nie chciałam żeby zabrali papier, ale ojciec powiedział wrogom, że skupujemy ogrze skóry. Chciałam wmówić im, że to na pancerze, ale nie uwierzyli. Byłam za słaba, żeby obronić formułę. Drapałam ramię ojca, czując, że moje paznokcie nie są dość ostre, żeby go zranić. Czułam, że go gryzę, ale był zbyt tłusty żebym mogła go skrzywdzić. Byłam tak wściekła, że krzyczałam z płaczem „nie zabierzecie formuły”. Miałam nadzieję, że króliczki uda się wykorzystać do pomocy , ale się nie udało. Czekałam, aż nadejdzie pomoc w ostatniej chwili, ale mój krzyk wściekłości mnie obudził. Smak zimnego, tłustego ciała na zębach, kiedy chcesz kogoś zagryźć tylko podsyca wściekłość, jeżeli nie możesz utoczyć mu krwi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz