Dzisiejszy sen mnie rozzłościł. Cały męczący i
skomplikowany. Pierwszy sen mówił o dwóch skarbach: pieniądzach i bibliotece w
podziemiach. Oba usiłowała odebrać mi macocha młodego człowieka. Zabiłam ją,
ale odzyskałam jedynie książki. Uznałam, za niesprawiedliwość, żeby jej syn
musiał ponosić za nią karę. Chciałam, żeby to on był nadzorcą mojej biblioteki.
Drugi sen był ciągłą walką o odzyskanie cudownej formuły i
znalezienie skarbu. W pomniku pary zmarłych kochanków leżało rozwiązanie. Na
pomniku kobiety napis głosił „I do not
play here”, więc udaliśmy się do pomnika mężczyzny i skarbem okazało się być jego
żywe, zahibernowane jako pomnik ciało. Zdobyliśmy też formułę substancji, którą
mogliśmy go ożywić. Zawarliśmy ją w trzech srebrnych kulach jednej nad drugą.
Środkowa z nich nosiła nazwę przemianu. Ojciec poradził mi sklejenie naczynia
kropelką, ale udało mi się tylko skleić palce. Wezwałam helikopter, a jego tył
obciążyłam spodniami. Prędko polecieliśmy do domu. Patrząc na króliczki w
oddali, w ręku ściskałam papier z rozpisaną formułą. Wtedy do domu weszli
wrogowie, a wpuścił ich ojciec. Nie chciałam żeby zabrali papier, ale ojciec
powiedział wrogom, że skupujemy ogrze skóry. Chciałam wmówić im, że to na
pancerze, ale nie uwierzyli. Byłam za słaba, żeby obronić formułę. Drapałam
ramię ojca, czując, że moje paznokcie nie są dość ostre, żeby go zranić.
Czułam, że go gryzę, ale był zbyt tłusty żebym mogła go skrzywdzić. Byłam tak
wściekła, że krzyczałam z płaczem „nie zabierzecie formuły”. Miałam nadzieję,
że króliczki uda się wykorzystać do pomocy , ale się nie udało. Czekałam, aż
nadejdzie pomoc w ostatniej chwili, ale mój krzyk wściekłości mnie obudził.
Smak zimnego, tłustego ciała na zębach, kiedy chcesz kogoś zagryźć tylko
podsyca wściekłość, jeżeli nie możesz utoczyć mu krwi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz