Postanowiliśmy wybrać się na mecz na stadionie narodowym. Grali Serbowie przeciwko Ugandzie. Ugandyjscy kibice przyszli przebrani w skóry lampartów i ocelotów i zostali powitani okrzykami "koty! koty!", tudzież piosenką o kocie Feliksie odśpiewaną bez przekonania przez Polaków.
Niestety nie obejrzałam samego stadionu, bo wpuścili nas na salkę, przypominającą salę telewizyjną w sanatorium, skrzyżowaną z salą wykładową.
Zakładając, że byliśmy w tej salce nie wiem jak Amber siedzący koło mnie zdołał wyskoczyć na boisko z kijem golfowym. Poza tym, że to technicznie niemożliwe, okazało się też głupie, bo natychmiast dopadli go Serbscy piłkarze i zaczęli okładać kijami (też golfowymi). Na co wyskoczyła koleżanka, wściekła na ten akt przemocy, także złapała za kij i zaczęła okładać Serbów. Wyszła z tego grubsza rozróba.
Ot, taka to burda:D
OdpowiedzUsuń