wtorek, 31 lipca 2012
O naturze Pudla czy też o naturze i pudlu
Umówiliśmy się we czworo na piżamowy maraton filmowy. Śpimy u mnie, każdy przynosi jeden film. Narożnik jest mega to się komfortowo zmieścimy. W oczywiście nie przyszedł, bo po co, nie można na nim polegać. J przeszedł, ale był kobietą. Ostatnia osoba pozostała niezidentyfikowana. Uwaliliśmy się na narożniku, o dziwo goło jak nas pan bóg stworzył (chociaż w przypadku J to nie jak pan bóg stworzył, bo kobietą go nie stwarzał) i oglądamy. Jestem trochę skonfundowana, bo J nie tylko okazał się być laską, nie tylko ma płaskie cycki jakby wcale laską nie był, ale jeszcze puścił swój film po czym uwalił się na brzuchu i śpi. Ale nic, oglądam. Film ma tytuł :Kwiatek, scenerię jak z teletubisiów i idzie tak:
Na dmuchanym materacu, z książką i drinkiem w łapie, po środku oceanu pływa sobie owca. W tle leci piosenka, o tym jaki piękny jest ten świat i jak wszystko sobie pomaga, kaczuszki dbają o swoje młode itd (kaczuszka dla zobrazowania przenosi jak kot kaczątka z miejsca na miejsce). Nagle na jakimś dryfującym meblu przypływa ZŁO – piracki pudel (w Fauście Mefisto też przybywał jako pudel), z flagą na ogonie i uznaje, że warto pozwiedzać ląd i dowiedzieć się czegoś o owcy, bo ładna jest. Przywdziewa więc typowy predatorski kamuflaż i wypróbowuje go najpierw na jakiejś owcy (ale nie tej materaca) oczywiście owca podskakuje na metr w górę przerażona kiedy słyszy Buuuu z powietrza. Potem na dwóch białych baranach, które boją się podwójnie, bo nagle okazuje się, że on nie jest już pudlem, a niewidzialnym czarnym baranem, a one mogą się w nim jak w lustrze przejrzeć. Wypytuje je o owcę na materacu i okazuje się, że to żadna owca tylko biała niedźwiedzica, z którą barany mają umowę, kiedy są na wypasie na morzu zimą dostarcza im młode foczki do zjedzenia, ale pssst, bo to się nie powinno wydać.
Taki to film. Po drodze ludzie łażą do łazienki zupełnie goło, ja też. Ale zaznaczam, że odległości na narożniku trzymamy tak z metrowe od siebie więc przyzwoicie się odbywa. Wyrzucam jakieś śmieci z łazienki i znajduje w dziurze za panelem, koło rur, jakąś kartkę, o której najpierw myślę, że to kawałek gazety lub opakowania po proszki do prania, ale okazuje się, że ojciec rozpoznaje to jako jakąś ważną książkę. I rzeczywiście wyciągam całą książkę zza tego panelu.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz