Strony

sobota, 7 lipca 2012

King of my castle – tylko dlaczego nie chcą mnie wpuścić


Jest taka piosenka- King of my castle.

Moim zamkiem najwyraźniej jest Malbork. Możliwe, że w którejś z poprzednich inkarnacji byłam krzyżakiem i zwracano się do mnie per Wielki Mistrzu.

Dziś w nocy krążyłam jako turystka dookoła Malborka. Z zewnątrz wygląda super, zwłaszcza ze stoiskiem z napojami chłodzącymi pod murem. Ot taka wtyczka umysłu trawionego żarem letnich dni. Zapragnęłam jednak zajrzeć do środka, ponieważ pamiętałam, że już kiedyś tam byłam, zwiedzałam korytarze, wierze i lochy. Mrocznie było i tajemniczo i w ogóle super. Jako metafora umysłu zamek jest niezastąpiony. Jednak tym razem drzwi strzegła kartka z napisem „zwiedzanie od 9 do 14″ i jakaś baba ofuknęła mnie, że nie wpuszczają. Jak to jest, że nie mogę wleźć do własnego zamku? Co w ogóle tam robi kustosz? To mój zamek do grzmota jest przecież! Ja chcę wejść.

No nic, wróciłam w nocy z kolegą, którego najwyraźniej znałam z innego snu. Taki gość przysypany mąką albo inszym białym pyłem. Oczywiście mieliśmy nadzieję na nocne zwiedzanie, ale zamiast tego kustoszka nas przegoniła i zadzwoniła po policję. Policja jak to policja, nie lubi jeździć na darmo więc na wszelki wypadek stwierdzili, że kolega jest poszukiwany i go, ku mojemu oburzeniu i mimo moich protestów, zwinęli.

Stanęło na tym, że weszłam z przewodniczką w godzinach zwiedzania. Wszyscy się bali, że będziemy się nie znosić dupa będzie nie zwiedzanie, ale jakoś się udało. Zamek jest oczywiście ogromny i ma masę zakątków, do których trudno dojść.

Przyznaję, że niepokoi mnie ten sen. Nigdy nie trafiłam na strażnika u bramy. Chociaż z drugiej strony zamki zwykle były ruinami, a przewodnicy byli w nich normą. Ale to nie pierwszy sen, kiedy chciałam wejść do starej budowli, ale mnie nie wpuszczono, albo śniłam o zamkniętych drzwiach. W ogóle ostatnio rzucają mi się w oczy sny o tym, że nie mogę gdzieś wejść, albo o jakimś generującym potężną energię, małym urządzeniu. Wiedz, że coś się dzieje!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz