Cień pająka, który utkwił w zapalonym kloszu od lampy budzi niepokój. Nie wiesz czy go zabić i mieć na sumieniu czy wyłączyć lampę i zastanawiać się przez całą noc, gdzie też ta cholera poszła i dlaczego do twojego łóżka?
Zabrałam klasę na lotnisko, żeby obejrzały myśliwiec, pilotka wpuściła nas do kokpitu i demonstrowała rożne przyciski. Jeden odpalał laser, inny rakiety, inny karabin maszynowy. Ale jeden przycisk wywalał samolot w powietrze a potem rzucał nim o ziemię, oczywiście w locie to wyglądało całkiem inaczej i miało sens, ale na ziemi - śmierć. No i któryś ze smarkaczy przemknął mi się pod ramieniem i wcisnął ten przycisk. Tak z czystej ciekawości. Na szczęście zdążyłam nas katapultować, ale po wylądowaniu w pobliskiej rzecze i przeliczeniu pogłowia, okazało się, że pilotki nie ma. Najpewniej zginęła osieracając małe dziecko.
Potem brnąc przez rzekę, po pas w wodzie wysłuchałam prelekcji na temat zachowania się w przypadku wpadnięcia w ręce japońskiej armii.
Wreszcie dotarłam na wzgórze nad przepaścią. Skakałam po skałach mając nadzieje zeskoczyć pomału na sam dół, jednak dotarłam do punktu bez wyjścia. Stałam na kamiennej iglicy, stromej jak zaraza. W górę za wysoko żeby się cofnąć, w dół za wysoko, żeby się nie zabić. W dodatku skała obok niebezpiecznie się kiwała. Zaznaczam, że było naprawdę wysoko. A ja nie przepadam za wysokościami. Kiedy tak się zastanawiałam co by to zrobić, spojrzałam na skałę po prawej i zauważyłam, że na podobnej iglicy siedzi dziewczyna z książką i czyta. Nie wyglądało, żeby jej przeszkadzała wysokość.
Wdałyśmy się w dyskusję. Pytała dlaczego nie skoczę skoro i tak mnie wskrzesi, powiedziałam, że mogłabym, ale coś mnie powstrzymuje jednak. Ta myśl, że spadnę i się rozpłaszczę na amen jakoś mnie nie przekonuje, podobnie jak dłuuugi lot w dół. Powiedziałam, że siedzenie na tej iglicy to świetny sposób na ćwiczenie walki z lękiem wysokości.Potem rozmawiałyśmy jeszcze o karmelowych serkach, które ona bardzo lubiła. Wreszcie poczęstowała mnie jednym. Zjadłam go na górze, ale wzięłam go z dołu.
Wreszcie znalazłam się w bloku. Otworzyłam drzwi kluczem i ku mojemu zdziwieniu trafiłam nie na mieszkanie, ale na gabinet lekarski. Otworzył mi jakiś sanitariusz z wąsami. Zamknęłam drzwi i zobaczyłam koleżankę siedzącą na ziemi pod ścianą. Opowiedziała mi jak źle i słabo się czuje, ale zamierza odpocząć u mnie i wrócić do sprzątania.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz