Najpierw byliśmy w innej krainie i zbieraliśmy omnomberries.
Ja i Ola. Ola zbierała je szybko, ale ja byłam obładowana bagażami i zbierałam
powoli. Musiałam jej przypomnieć, że w ten sposób to ja nie zbiorę nic, bo ona
wszystko przede mną wyzbiera. A jedzenie Omnomberries było bardzo ważne,
ponieważ jak się okazało, są one kluczem do wyjścia z krainy.
Drzwi do i z krainy otwierały się raz na parę godzin, nie
wiem co w niej było fajnego, ale podejrzewam, że głównie fakt bycia innym
wymiarem. Żeby można było wyjść trzeba było zjeść 30 sztuk omnomberriesów. Za
pierwszym razem miałam z tym problem, i kiedy kolega wyszedł ja zostałam.
Potem krainę zaczęli nawiedzać źli. Kiedy udałam się do niej
ze znajomym po imiona sześciu bogów natknęliśmy się na ich psy. Zamierzały nas
rozerwać na strzępy i ciężko było z nimi walczyć. Pomagały mi moje psy, nieżyjące
już, te które miałam dawno temu. Nie wyglądały imponujące przy wielkich
bydlakach trenowanych do walki, ale pomagały.
Stojąc na drabinie walnęłam jednego agresora latarnią z
imieniem bóstwa i metoda okazała się skuteczna. Drugiego nie trafiłam już tak
dobrze, ale jakoś udało się nam je unieruchomić. Patrzyłam na pokaleczonego psa
i zastanawiałam się czy pozwolić koledze przetrącić mu kark. Zdecydowałam, że
nie będę okrutna. Nasze psy zmieniły się w pantery i uciekły. Okazało się, że
tak naprawdę nie były naszymi psami tylko czymś w rodzaju strażników.
Ewakuowaliśmy się biegiem zanim agresorzy się zregenerowali.
Kiedy drzwi do krainy otwarły się ponownie, przeszedł przez
nie mężczyzna z małym dzieckiem. Dziecko zostało rozszarpane przez psy.
Próbowaliśmy mu pomagać. Ja nadal szukałam nadal omnomberrisów, ale miałam z
tym problemy. Odwiedzający niszczyli krzaczki i
zostało ich niewiele. Spędziłam trochę czasu czekając przy kamieniu
wejściowym/wyjściowym. Przypominał czarny kamienny portyk i chyba stał na
cmentarzu sądząc po cyprysach dookoła.
Na końcu krążyliśmy po krainie z przyjaciółmi szukając zaginionych
córek pewnego człowieka. Ktoś je porwał do burdelu i rozglądaliśmy się za nimi
po stoiskach z kwiatami, ponieważ były gerberami.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz