W czas świąteczny nawiedzają ludzi różne metafizyczne byty,
duchy, anioły i święty Mikołaj. Mnie odwiedził Diabeł. Przez duże D. Zaczęło
się od kultystów, których myślę, że na potrzeby niniejszego tekstu możemy
określić jako „szatanistów”. Kultyści mieli swoją siedzibę na latającej wyspie
i zaznaczam iż była to siedziba wypasiona i będąca pałacem, a nie standardowa satanistyczna
mroczna piwnica. Robiliśmy tam owym kultystom wjazd antyterrorystyczny i nieco
się obawiałam, bo nas jakoś mało na ten cel było. Szef podstępnych kultystów
wręczył mi podczas tego zjazdu zestaw do aromaterapii, który po bliższym
obejrzeniu…jak nie jebnął. Willa na wyspie zamieniła się w czarną polanę, a ja zostałam
z flaszeczką olejku w ręce i durną miną.
Właśnie wtedy wylazł Diabeł. Nie sam, ale w jakimś podejrzanym
towarzystwie. Oświadczył, że zamierzają świętować Boże Narodzenie i porwał mnie
w diabły. Cóż mówić, święta były w jego wykonaniu dość ponure. Najpierw
udaliśmy się lecąc po niebie do sąsiadki w moim rodzinnym mieście, gdzie jak się
okazało czekały na nas zamówione choinki. Każde z nas złapało po jakimś
drzewku, wiązance lub jemiole i przenieśliśmy się do nas. Po drodze z lotu
ptaka mogłam ku uciesze Diabła podziwiać mega wielki buldożer w Amazonii, który
pilotowany przez wojaków miażdży drzewa i spycha wielką pryzmę ziemi na protestujących
ludzi. Smutno mi się zrobiło, ale nie skomentowałam, bo taka już diabelska
natura, żeby takie rzeczy robić. Zasiedliśmy przy stole i zaczęła się rozrywka,
kuzyn Diabła odpakował różowy polar, który mu na zlecenie nieczystego kupiłam w
galerii Mokotów. Trochę pokręcił nosem, ale kupiłam taki jak kazali. Potem dla
zabawy sprezentowali mi ślepotę i paraliż. Siedziałam taka ślepa i pogięta i
już myślałam, że tak zostanie, kiedy zapytali czy uważam, że to było
nieuprzejme z ich strony. Obawiałam się, że i tak po wigilii skończę jako ślepy
paralityk ale postanowiłam wykorzystać szansę i stwierdziłam, że owszem.
Oślepienie kogoś na wigilii jest nieuprzejme i zwrócili mi wzrok.
Pamiętam, że potem graliśmy w jakieś gry, a ja zastanawiałam
się czy nie zapytać Diabła, czy to naprawdę on robi całe zło na świecie, a
jeżeli tak, to kto jest sprawcą zła, które spotyka jego. Nie zapytałam, bo
zadzwonił budzik więc kwestia pozostała nierozwiązana.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz