Postanowiłam
się wyprowadzić z budynku rodziców. Postawiłam w tyle podwórka prowizoryczną
konstrukcję z foliowego tunelu na warzywa i brezentu. Dość nieszczelną, aż było
wstyd sąsiadkom pokazać. Podłoga była z klepiska, śmieci się jakieś po niej
walały. Wiatr po owej wiacie hulał, a wreszcie po deszczu ziemia się
zapadła, bo okazało się, że postawiłam tą swoją budowlę na grobie. Chciałam ją
trochę upgradować więc wzięłam saperkę i zaczęłam kopać niedaleko, żeby sobie
świeżej ziemi na podłogę nanosić. Ale ziemia była wadliwa, bo zawierała psie
odchody więc zdecydowałam się na wiadro piasku zamiast niej. Dostawiłam też
kolejny foliowy tunel do mojej rudery. Najbardziej mi przeszkadzało, że była
nieszczelna, a wiało i zimno było. No i oczywiście żadnego piecyka. Nawet
tata chciał mi pomóc, tak było oczywiste, że do mieszkania zimą to się ta
konstrukcja nie nadaje.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz