Strony

poniedziałek, 8 października 2012

nie przeszkadzać, progres następuje


Przez cały sen kręciłam się po Warszawie. Najpierw z babcią miałam iść do teatru. Babcia zdumiewająco dobrze sobie radziła z przemieszczaniem się i nawet nie próbowała się zgubić w przejściu podziemnym. Nawiasem mówiąc, ja spękałam i poszłam górą do innego wejścia, bo teren był ogrodzony taśmą i miał tabliczki, że coś wybuchnie. Potem okazało się, że to tylko reklama.
Potem nadal kręciłam się po Warszawie i grawitowałam ku teatrowi, ale w towarzystwie faceta, który mnie podrywał. Za pierwszym razem jednak nie dotarliśmy do teatru, ani za drugim ani za trzecim. Po drodze gubiłam się, zasypiałam w jadącym autobusie, odwiedzałam znajomych i dyskutowałam o pigwówce ,jadłam w restauracji  chodziłam do pracy, wracałam do restauracji – do syfu przy naszym stoliku. On kupował bilety i miał nadzieję, że się ucieszę i pójdziemy na to przedstawienie, ale się nie udawało. W ogóle nie wiem gdzie miał być ten teatr, bo jadąc tam dziwiłam się że Wawa coraz dziczej wygląda. Prawie jak tajska dżungla momentami.
A najdziwniejsze jest to, że przechodziłam jakąś naturalną przemianę wewnętrzną. Normalny proces dla wszystkich we śnie, może dla wszystkich kobiet raczej. Coś jak medytacja, albo zamknięcie się w mentalnym strąku. Był taki pasek progresu,  jakby download szedł,a ja najpierw musiałam odnaleźć duchową Matkę, a potem idealnie pasującego partnera. Pierwsze wymagało odcięcia się w ogóle od świata na jakiś czas, drugie chyba szło równolegle z normalnym funkcjonowaniem, ale straszliwie rozkojarzało. Jak już się znalazło partnera, trzeba go było znaleźć w realnym życiu.
Gość, który kupował bilety był sfrustrowany, że nie docieram do teatru, ale kupował je głupio, bo w czasie pracy np mojej. I olewał, że przecież nie wyjdę o 14. Bał się też, że to nie on się okaże tym idealnym facetem. Wreszcie, go opierdoliłam, że zawraca mi tak głowę w momencie kiedy ten progress duchowy i tak mnie totalnie rozkojarza. Obudziłam się kiedy już był prawie prawie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz