Byłam
z tatą na wycieczce w lesie, podejrzewam, że byłam w wieku studia/liceum.
Poszłam na wycieczkę w góry w lesie i znalazłam coś co wydawało się wyciągiem a
okazało się przystanią statków. Miały trzy tryby prędkości zwiedzania wielkich
jezior. Najdłuższy 2 tygodnie, najszybszy 12 godzin. Ale nie zdecydowałam się
na kupienie biletu, bo oszczędzam. Ale kiedy na horyzoncie pojawili się
supebohaterowie w tym żółwie ninja i rzucili się do ataku na statek to rzuciłam
się z nimi. Potem okazało się, że to nie był atak ale wsiedli na wycieczkę.
Odpływając zauważyliśmy na brzegu zaskoczonego pana, który się wybrał pobiegać
i przegapił statek. Poradziliśmy mu, żeby przeskoczył do następnego.
Sąsiadka
z mojej ulicy odkręciła gaz i teraz nie żyje. Policja nie jest pewna czy to
wypadek czy samobójstwo. Druga też jest w depresji. Przybiegła do nas nam
powiedzieć co się stało. A wszystko dlatego, że elfy zjadły tego jeża.
Najgorszy był facet, który zamknął w piwnicy starszą panią i jej dziecko i
torturował ich żeby zmusić do przyznania, że to one tego jeża zabiły i nie
pomogło wcale, że elfy się przyznały
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz