Strony

sobota, 27 października 2012

pływajacy burdel, moje sny czasami naprawdę mnie martwią

Zaokrętowaliśmy się na lotniskowiec, zupełnie nie spodziewając się przebiegu sprawy. Powiedziano nam, że mamy wspólnego wroga, że jak się nie skupimy i nie zaczniemy współpracować to zostaniemy jak nic kolacją dla smoka.  Brzmiało rozsądnie. Nie sądziłam, że fakt obecności wielkiego smoka może nie dotrzeć do niektórych, np do kapitana okrętu, na który wsiada nasza jednostka.

Mamy równouprawnienie, więc połowa wojska to kobiety, latają umundurowane jak każdy, ale jak się okazuje na tym statku absolutnie nic nie robią. Nie pracują, nie ryzykują życiem, nie biorą udziału w walce. Czemu? Bo kapitan, dziwkarz z natury uznał całą damską połowę okrętu za swój harem i ogłosił, że kobitki są za delikatne, żeby walczyć. No tak to się nie mogło odbywać. Wojna to wojna, a burdel to burdel i ważnym jest żeby owych zjawisk ze sobą nie mylić.

Dlatego też zorganizowaliśmy karną misję, włamaliśmy się do kabiny kapitana i krótko mówiąc wypierdzieliliśmy przez okno do morza, całą jego imponująco różnorodną kolekcję sztucznych penisów, kulek analnych oraz innych zabawek erotycznych. Naprawdę, miał tego tony, niektóre nie miałam pojęcia co mogą robić takie były dziwaczne. I wszystko skończyło na dnie morza.

Można by pomyśleć, że gość się opamięta i zrozumie aluzję, ale nie. Wpadł w szał i zaczął miotać się po mostku rycząc "Ja tu dominuję!" Uznaliśmy, że z debilem nie da się walczyć, a w ogóle to mieliśmy walczyć ze smokiem nie z kretynami, więc przesiedliśmy się na inny statek, zakładając, że pierwsze spotkanie dziwkarza-kapitana z wrogiem rozwiąże problem, przez posłanie całego tego pływającego burdelu na dno..

1 komentarz: