niedziela, 14 października 2012
nie pomogły i elektrowstrząsy
Typowe małe miasteczko jak z ponurego serialu. Mało ludzi, dużo lasu, wszyscy się znają jak łyse konie i wydawałoby się, że nic nie może zakłócić ich spokoju. Błąd. Śmierć skutecznie zakłóca spokój. Wypadek w bibliotece, całe miasto o tym opowiada, każdy jest przerażony jak to się mogło stać. Potem zapominają, wszyscy z wyjątkiem jednej osoby. Mężczyzna podejrzewa, że to nie był wypadek. W jego pamięci przewijają się dziwne obrazy jak krew na wyrwanych drzwiach szafy. Rzucają mu się w oczy szczegóły takie jak świeże ślady napraw na tych drzwiach, które mogłyby wskazywać, że ktoś coś z nich zdrapywał. Niestety jego pamięć nie współpracuje, wyraźnie ma w niej jakieś luki, ale ponieważ podejrzenia się coraz silniejsze, decyduje się na poważny krok. Elektrowstrząsy.
Dlatego do miasta przyjeżdża lekarz. Każe pacjentowi trzymać metalową poręcz w rękach i odpala prąd. To dziwne uczucie, nieco nieprzyjemne, ale nie bolesne. Potem mężczyzna czuje się taki odprężony i lekki jak nigdy. Niestety pamięć się nie poprawia. Z takim uporem twierdzi jednak, że to było morderstwo, że wszyscy mają go już za wariata. W pewnym momencie nie wytrzymuje napięcia i ucieka do lasu. Pech chce, że w lesie trafia na zwały marmuru przeznaczonego do transportu i niechcący wywołuje lawinę. Płyty osuwają się na pobliskie lotnisko i zabijają jedną kobietę.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz