Strony

czwartek, 28 lutego 2013

co poruszyło podświadomość?




Mama była gdzieś daleko i nie wiedziałam co się z nią dzieje. Wiedziałam tylko, że jej życie jest zagrożone i w każdej chwili może umrzeć. Siedziałam w swoim mieszkaniu i nagle zdałam sobie sprawę, że równie dobrze ona może już nie żyć. Nagle w domu zapaliły sie światła i przez chwilę pomyślałam, że to jest ten moment, kiedy duch przychodzi powiedzieć że odszedł. Ale okazało się, że to tylko Barbara, moja lokatorka wpadła z koleżanką Pauliną.
Paulina miała problem, ponieważ nie miała chwilowo gdzie mieszkac i Barbara naciskała na to, żeby pozwolić jej wynajmować pokój razem z nią. Przemyślałam sprawę i stwierdziłam, że w życiu nie zaufam jej, że nie wypuści moich kotów. Barbara i Paulina usiłowały mnie przekonac apelując do sumienia i roztaczając wizję bezdomności, ale ja upierałam się, że moje dotychczasowe doświadczenia z lokatorami były masakryczne i że nie mam pewności, że koty nie uciekną. Barbara była zła, bo nie chciałam przyjąć Pauliny, a ja bo mnie naciskali czego niecierpię.
Potem byłam w operze jako przewodniczka opiekunka dziwnej dziewczyny. Pewność siebie na 100% ale dostosowanie do świata na  minus milion. Byłyśmy w operze, tłumaczyłam jej, że ten gość z wąsami naprzeciwko to aktor, a ten drugi śpiewa i tak naprawdę to grają razem jedną osobę. Jedna daje twarz, druga głos. Podeszłyśmy do śpiewaka po autograf, ona skoczyła od razu i podstawiała mu pod nos 500 dolarowe banknoty żeby je dla niej podpisał. Bogata była najwyraźniej i niedbająca o kasę. Jednak była tak bezczelna, że facet obraził sie i udawał, że nie słyszy nawet jej żądań. Więc zamiast niego podpisała się sama na banknocie (tak jakby ona mu dawała autograf) i podpisała się też za niego.
Zaczęłam go prosić po angliesku, zeby mi się podpisał na formularzu zwrotu biletu (z pewnymi problemami, bo we śnie zapomniałam słowa ticket) i wreszcie się podpisał.
Potem odwiedzałam go w domu, a ona jakby była jego córką. Zdaje się przechodziła jakąś terapię i owinęła sobie terapeutę wokół palca, możliwe że go uwiodła. Opowiadałam artyście, że cokolwiek ona z nim wyprawia robi to tak, żeby każdy widział co się z nim dzieje. Artysta się zezłościł, już się podrywał, żeby polecieć i robić awanturę (nie wiem komu jej czy jemu) ale uspokoiłam go, że przecież może się to samo ułożyć, no chyba że coś się stanie i ona zbije szybę. Nie wiem co ma do tego szyba, ale miałam wizje pustego pociągu z wybitą przednią szybą, a ona w środku stała z młotkiem i do tego miałam pasujące poczucie, że to będzie skrajna katastrofa dla tego terapeuty, bo to go zniszczy.

Z ciekawostek, kiedy wchodziłam po schodach do domu artysty, szłam jako pierwsza i trafiłam na barierkę na mojej drodze. Chciałam ją przeskoczyć, ale okzało się, że kołki w tej barierce sa podnoszone i przechodzi się pod nimi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz