Strony

poniedziałek, 25 lutego 2013

bunt farby i logo Ikei

Z nieznanej dla mnie przyczyny, moja firma była zła i koniecznie należało ją sabotować. Sabotaż miał polegać na uzbrojeniu się w farby i mazaniu włoskiej flagi oraz logo Ikea na ścianach. Umówiłam się z koleżanką, że pójdziemy jak gdyby nigdy nic, udając uczennice (a tak bo to jednocześnie szkoła była) i pomażemy ściany, po czym ulotnimy się jak sen złoty.

Niestety koleżanka z niewiadomych przyczyn zniknęła a ja zostałam z niekompletnymi kolorami. Mazałam ściany białą farbą mając nadzieję, że inni buntownicy domalują resztę flagi. Ale jak to zwykle bywa przejechałam się na tej wierze, bo przyszły jakieś smarki, w powyciąganych podkoszulkach i użyły mojego tła do jakiś swoich bohomazów.

Znalazłam więc inną wspólniczkę, bez farb co prawda, ale nadającą się na wsparcie moralne i uprosiłyśmy kolegę, który właśnie miał konferencję z klientami, żeby nas wpuścił na balkon sali konferencyjnej. Musiałyśmy szybko tam wyjść, bo mówili jakieś mega  tajne kawałki i za żadne skarby nie wolno nam było ich słyszeć. Wylazłyśmy na taras, siadłyśmy na stopniu i patrzymy, co też za farba nam została. Okazało się, że blado żółta. Miałam nadzieję na niebieską, żeby logo Ikei zacząć, ale cóż kiedy brak.

Zdążyłam pomazać stopień od schodów, kiedy koleżanka krzyknęła że woźny na dole na nas patrzy. Faktycznie cieć w pikowanej kurtce gapił się na nas i jak się zorientował, że my go też widzimy dał w długą, żeby nas złapać. Upchnęłam farby między puszki po koli na tarasie, a  potem nie dbając o tajność, przebiegliśmy przez salkę i pognałyśmy już oddzielnie na korytarz gdzie zrzuciłam kurtkę i skoczyłam razem z tą kurtką do wody.

Do wody, ponieważ był to staw dość płytki zresztą, na korytarzu i wymyśliłam, że w stawie mnie cieć nie zobaczy. Plecaka już nie miałam, bo zostawiłam go gdzieś wcześniej, mama co chwilę dzwoniła więc nie chciałam, żeby mnie wydała tym dzwonieniem komórki.

Cieć mnie jak się okazało nie szukał, a ja zostałam na zimnie z mokrym ubraniem. Na szczęście przez okno zauważyłam, że u sławnego piłkarza jest trening i jak mnie zobaczyli w takim stanie to zaprosili mnie do środka. Oczywiście dziewczyna piłkarza, modelka mnie nie polubiła. Może dlatego, że na wejściu wywaliłam jej na kieckę tacę z kanapkami, po czym razem z jej chłopakiem zaśmiewaliśmy się do łez jak smarkacze. Zostałam tam parę tygodni i nawet zaczęłam się zastanawiać czy mama się o mnie nie martwi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz