Strony

czwartek, 9 maja 2013

kawaleria i choroba żydowska

Pierwsza scena snu to widok kawalerii, w pełnym galopie,  pomykającej na ukos przez pola.  Sprawiło to, że zastanowiłam się jak u licha piechota ma nadążyć za tak przemieszczającą się armią.

Potem moja uwaga przeniosła się na dwóch smętnych gostków, jadących na furmance z jasnego drewna, zaprzężonej w jednego konika. Skarżyli się na swój los ponieważ jak zwykle z wyprawy na smoka nie przywieźli niczego wartościowego. W przeciwieństwie do ich bogatych kolegów. Wygląda na to, że pieniądze ciągną do bogatych i oni dostają lepsze łupy niż biedni. Co nie jest sprawiedliwe, bo o ścianę dbać muszą wszyscy.

Ściana jest pokryta tynkiem ze wzorem mgławic, wzór jest nieco różowy i wygląda dość mistycznie. Niestety kawałki ściany naszych gostków są w opłakanym stanie. Żeby naprawiać lub dodawać wzór, trzeba używać tego, co dostanie się za pokonanie smoka. Oni dostają badziewie więc nic dziwnego, ze ich ściana oblazła prawie cała.

W następnej scenie poradzili sobie jakoś i przywieźli bogate łupy. Zaczęli naklejać na ścianę zdjęcia aktorek i wyglądało na to, że ładnie sobie poradzą, kiedy jakiś autorytet oskarżył ich o abominację. Najwyraźniej jakoś niewłaściwie zdobyli te pieniądze. Mężczyzna, który z nimi był, wpadł w panikę, rzucił się na ziemie i zaczął krzyczeć "mówiłem!", a wtedy wściekły tłum zakłuł go włóczniami.

W następnej scenie moja mama, w moim niebieskim szlafroku wychodziła z płaczem od lekarza. Gabinet był w mojej podstawówce w męskiej toalecie na dole. Powiedziała, że wszystko będzie dobrze, ale wiedziałam, że ma chorobę Żydów (znaczy dotykającą tylko Żydów) i umrze. Potem widziałam tatę jak na pustyni usypuje grób z kamieni.

W następnej scenie jechałam po naszej ulicy kombajnem. Jechałam do pracy, bo byłam ogrodnikiem. Jakiś klient zamówił ogródek i tłumaczyłam mu, że ogródki wymagają pracy i na tym właśnie polega fun, żeby pracować nad nimi samemu. Sugerowałam mu, że powinien założyć ogród angielski, bo tam są tylko krzaki i trawa i będzie mniej pracy miał. Ale on się uparł, że przy normalnym też będzie mało roboty, bo widzi jak sąsiad podlewa swój, a jak zapomni podlać to najwyżej coś obumrze.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz