Strony

czwartek, 30 maja 2013

Igdrasil

Chodziłam dookoła jakiegoś pomieszczenia, w którego centrum stał namiot z bawiącymi się dziećmi. W pomieszczeniu było dużo zabawek, a ja podrzucałam albo je albo dzieci (nie pamiętam dokładnie). Wydaje mi się, że widziałam lalkę w sukience królewny. Potem właziłam na korzenie ogromnego drzewa. Wyglądało jak mangrowiec; było plątaniną korzeni i gałęzi. Nawet nie wiem czy miało jakiś konkretny kształt. Grunt, ze to było TO drzewo – Igdrasil. Wspinałam się z kimś. Wreszcie usiadłam okrakiem na gałęzi, a ona okazała się być żywa, jak wąż i moje siedzenie na gałęzi zmieniło się w rodeo. Gałąź była szara i miała gładką, elastyczna korę. Pamiętam, że odnotowałam sobie fakt, że gałęzi Igdrasila nie trzeba zaatakować żeby zareagowały . Wystarczy ich dotknąć. I nie wiem co, ale coś w tym całym szaleństwie kojarzyło mi się z zombie. Może chodziło o tę szarą skórzastą korę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz