środa, 5 lutego 2014
znaleźć
Tym razem zaniosło mnie do lochu. W lochu jakiś mężczyzna znalazł coś ważnego, ale właśnie wtedy, gdy to oglądał, napadło go dwóch osiłków. Zaczęli go bić i kopać, wyglądało to bardzo brutalnie i przyznam, że nie pamiętam ze swoich snów takiego agresywnego realizmu. Wiedziałam, że sytuacja jest poważna, więc postanowiłam go odnaleźć i uwolnić. Wiedziałam, że jakimś magicznym sposobem, jest a) związany na amen z kotem i b) zarówno jego jak i kota wpleciono/przywiązano do koła od jakiejś bryczki, wozu czy karety. Kot w zasadzie siedział na kole i miauczał słabo. Był szary i ubłocony. Żeby znaleźć ich, musiałam wsłuchać się w to miauczenie, ale mama uważała, że to bez sensu i się nie da. Byłam taka wściekła, że wydarłam się jej w twarz, że jest tchórzliwą suką i nie chce wcale go znaleźć. W sensie, że nie tyle boi się szukać, co boi się, że jej się uda, więc na wszelki wypadek nie szuka. Zdaje się, że potem znalazłam, ale reszty snu nie pamiętam. Dokładnie za to pamiętam, jaka byłam wściekła kiedy na nią krzyczałam, mogłabym ją zabić w tym momencie.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz