Strony

wtorek, 18 lutego 2014

Ciemność

Imprezy u Noego nie są normalne…tym razem wychodząc każdy otrzymywał list od Noego i mi się trafiła korespondencyjna Ciemność. Konkretnie list, nabazgrany niemiłosiernie, a jego środek zamazany tak, jak te rysunki, które małe dzieci produkują w horrorach ku zgrozie rodziców i terapeutów. W sumie nic dziwnego, bo nawet brama do domu Noego była dziwaczna, kiedy wyszedł na chwilę, opuściła zakratowane kolce, które zaczęły się na przemian unosić i opadać. Nie wiem jak gospodarz zamierza wrócić, ale jakiś rozrywkowy gość zabawiał się skakaniem między owymi kolcami. W każdym razie wzięłam cukierki na drogę i ruszyłam do domu. W domu czyniłam wysiłki w celu odszyfrowania listu, ale wobec poziomu dysgrafii piszącego, spełzły one na niczym. Koleżanka usiłowała odkodować ją specjalnym narzędziem, ale po chwili zarówno narzędzie, jak i Ciemność, wylądowały za kanapą i nie miałam pojęcia jak je wyciągnąć. Właśnie wtedy wpadła mafia i zaczęła domagać się listu. Przez jakiś czas prali mnie po twarzy i podtapiali, ale byłam tak przekonana, że zza kanapy się Ciemności nie da wyciągnąć, że konsekwentnie utrzymywałam, iż go nie mam. Mafia wobec mojego uporu poddała się i uznała, że faktycznie nie mam listu i już się miała zbierać do wyjścia, kiedy przez przypadek, któryś z nich uruchomił drukarkę. Drukarka natomiast złośliwie zaczęła pracę od wyplucia Ciemności. Mało brakowało, a padłabym na zawał. Na szczęście zaraz za listem wydrukowała prezentację na biologię, pełną kolorowych fotek i mafia nie zobaczyła, co leży po nimi. Dla odwrócenia uwagi, dodatkowo czyniłam mafii wymówki, że marnują mi toner, a ta prezentacja nie miała w ogóle być drukowana. Mafia zdaje się poszła sobie wreszcie, ale tajemnica listu nie została rozwiązana.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz