wtorek, 22 maja 2012
Pfuj
W święta na kanapie siedzieliśmy oglądając indyjski film animowany gdzie główny bohater śpiewał wesołą piosenkę o tym jak to jest źródłem wszelkiego cierpienia i zarazy. Być może był śmiercią. Ojciec jak to ojciec, gruby i w dodatku śmierdzący potem siedział koło mnie i się od tego potu kleił. Nie cierpię jak mnie ktoś dotyka gołą skórą jak siedzi koło mnie, a zwłaszcza jak śmierdzi więc drapałam go i szczypałam wbijając mu paznokcie w mięso, aż się odsunął w kierunku babci.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz