Byliśmy na zamarzniętym jeziorze, ja z mamą musiałyśmy się szybko wydostać. Kra łamała się nam pod stopami. Ojciec został  w jaskini na środku i to całe jezioro razem z lodem wysadził w powietrze. Potem nas dogonił, ale nie pamiętam o czym rozmawialiśmy.  Z lodem było coś nie tak, był jakiś brudny, jakoś kojarzy mi się z rzygowinami.
 
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz