Strony

piątek, 26 kwietnia 2013

ZUO

Rozmowa zeszła na legendarne bronie i sposoby ich zdobycia. Oprócz prekursora trzeba było posiadać słowo magiczne, które należało napisać na ścianie w pokoju obok. Zła siła oczywiście narozrabiałaby niewąsko gdyby jej się udało to słowo napisać. Kiedy weszłam do pokoju rzuciło mi się w oczy "Anwind" napisane na ścianie ołówkiem. Okazuje się, że zła siła właśnie to napisała, Anwind był legendarną bronią zła właśnie. Zło wyskoczyło z pod ziemi, zarechotało, odepchnęło ludzi na boki chmurą ciemności i oświadczyło, że teraz ono będzie robić legendarną broń. To co podniosło mnie na duchu był fakt, że uzbieranie kasy i surowców na  broń zajmie złu miesiące.
Poszłam do pokoju obok, zostawiając zło za ścianą. W ścianie dzielącej pokoje, tuż nad podłogą był mała kratka wentylacyjna. Zło usiłowało ją otworzyć i przełożyć przez nią szponiastą łapę. Mega szponiastą. Z początku tylko pazurki przechodziły, potem końce palców. Zawołałam ludzi na pomoc, żeby coś zrobili, liczyłam, że zwłaszcza jedna osoba obdarzona mocą mnie uratuje. W zasadzie myślałam, że jestem jeszcze bezpieczna, bo zło dopiero się przebija, nawet podrażniłam łapę jakimś patyczkiem,  aż tu nagle z kratki wysunęła się cała łapa ze szponami  i spróbowała mnie capnąć pazurami. Odsunęłam się, czy też byłam daleko ale czułam tę niemożność szybkiego odsunięcia się, charakterystyczną dla koszmarów. Ciężar ciała, brak możliwości ruchu.
Absurdalne było to, że zło przecież mogło przejeść normalnie między pokojami, a wolało mieć zabawę ze straszenia mnie w ten sposób. Dodatkowo, pamiętam, że rozmawialiśmy ze złem o legendarnych broniach, tak całkiem konwersacyjnie, uprzejmie, podczas kiedy ono się przebijało. Nabijałam się z różnych broni, mówiłam jaką ja mam. To nic nie pomogło.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz