Strony

poniedziałek, 29 kwietnia 2013

Wisła

Jak zwykle wysiadłam z autobusu za późno. Przejechałam przystanek i w rezultacie znalazłam się po złej stronie Wisły. Mój dom leżał na drugim brzegu, kawałek w dół rzeki od miejsca gdzie wysiadłam. Kolejowy most  niedaleko był dobrym punktem orientacyjnym, i gdybym tylko znalazła się na właściwym brzegu mogłabym spokojnie donawigować do domu. No właśnie gdybym...
Ale najbliższy most jest kolejowy więc nie da się po nim przejść. A przynajmniej nie bez ryzyka upadku albo  zderzenia z pociągiem. Obok jest długi i wąski drewniany most, ale wygląda mało zachęcająco. Coś w nim nasuwało mi myśli o zbutwiałych i śliskich deskach, długiej drodze nad wodą i podtopionych kawałkach.
Poprosiłam lokalną czarownicę, żeby sprawdziła z góry, jak wygląda most, bo rolnik pędzący krowy po nim dawał mi pewne nadzieje, ale niestety widok z lotu ptaka ujawnił braki w moście pośrodku rzeki.
Dostałam za to namiar na drugą czarownicę, która być może będzie w stanie mi pomóc.
Namierzyłam ją w kanale burzowym lub czymś w rodzaju betonowej sterowni, gdzie kręciła się wśród bezdomnych urządzając sobie tam nowe mieszkanie.
Zapytałam czy może podrzucić mnie do domu na miotle, ale jak tylko się wzniosłyśmy zrozumiałam, że to zły pomysł. Poprosilam o lądowanie przy McDonaldzie, ale okazało się, że restauracja, którą wypatrzyłam jest w Egipcie. Okazało się, że świat jest cały lśniący pomarańczem i żółcią a do tego widać na nim tylko sławne punkty jak piramidy czy krzywa wieża. Po lądowaniu poszłam z czarownicą kawałek poprzez łachy wiślane, aż doszłam do jakieś restauracji pośrodku rzeki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz