W drugiej części snu weszliśmy do chaty starszej kobiety, kazano nam poruszać się ostrożnie, bo w podłodze wystawały kościano-mięsne kolce, dotknięcie takiego oznaczało zapadniecie w śpiączkę. Kiedyś jeden mężczyzna tak zrobił i teraz od dawna chrapie tu na podłodze i tylko broda mu rośnie.
Wzięłam go za rękę i dotknęłam nią do jednego z kolców. Poruszył się we śnie i wyciągnął dłoń żeby złapać trzema palcami kadzidełko umieszczone obok niego. Wyglądało to tak jakby je gasił, chociaż nie wiem czy było zapalone. Wyszłam.
Kiedy wróciłam zastałam dowódcę krzyczącego na starszą kobietę, że nie miała trzymać tego śpiącego, ale go zabić. Wydał rozkaz spustoszenia domu i żołnierze już szykowali się do ataku, z wyciągniętymi mieczami. Wydawało się, że zależało mu na tym, abym się nie dowiedziała, o takim brudnym postępku. Ja jednak weszłam i oświadczyłam, że ten człowiek się budzi i trzeba go zabrać.
Zabraliśmy go wiec, broniąc się przed atakującymi potworami.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz